Od Ariki do Jace'a (CD)

- Nie taka była umowa - warknął wampir
- Mów, co z Chapmanem - odpowiedziałam niewzruszona Isabelle
- Mów, albo....
- Albo co? Przypominam, że jesteście u mnie. A skoro nie chcecie przestrzegać moich zasad możecie już sobie iść Łowcy - uśmiechnął się Raphael.
Jace w mgnieniu oka znalazł się przy wampirze i chwycił go za poły kurtki.
- Nigdzie stąd nie pójdziemy, dopóki nie wyśpiewasz nam wszystkiego, co wiesz - syknął - A jeśli nie będziesz współpracować, skończysz jako kupka popiołu.
- Nie byłbym tego taki pewien - uśmiechnął się - Spójrzcie w górę.
Wszyscy unieśliśmy głowy w górę. Balkony hotelowe, niegdyś pewnie pięknych, teraz już zniszczonych i starych, były pełne wampirów o śmiertelnie bladych twarzach. Wszystkie uśmiechały się w wyrazie szczerego rozbawienia.
- Pora na was - powiedział niczym nie wzruszony Raphael.
- Jeszcze nie skończyliśmy.
- Jest nas zbyt wielu. Nawet wy sobie nie poradzicie.
Jace jednym ruchem odkręcił Raphaela i przyłożył mu czubem miecza do piersi, tam gdzie znajdowało się jego serce.
- Nawet nie drgnij, no chyba, że chcesz mieć ostrze w piersi.
Wampir momentalnie znieruchomiał.
- Stójcie! Albo wasz przywódca skończy jako kupka popiołu! - krzyknął do wampirów, które w jednej chwili zatrzymały się - A teraz mów, co wiesz.

<Jace?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz