Od Raphaaela CD Hayley

-Może być... - Odpowiedziałem niechętnie. Czułem się dziwnie, nieswojo. - W sumie...- zmarszczyłem brwi. - Poszedłbym do Pandemonium - za dawnych czasów czasami tam chodziłem, by posprawdzać jak zachowujć się wampiry. Hayley tylko się uśmiechneła, odwzajemniłem to niemrawym grymasem.
~~~
Te kilka godzin mineły szybciej niż mógłbym się tego spodziewać. Nie byłem pewny czy zasnąłem, czy tak pochłoneły mnie myśli. Zarzuciłem na siebie skórzaną kurtkę z czerwonymi wzorami i popatrzyłem na Hayley prawie usypiającą na fotelu.  Wyglądała dość zabawnie. Złapałem ją za udo i lekko potrząsnąłem by sie wybudziła. Popatrzyła na mnie krzywo, karcąc wzrokiem, na co odpowiedziałem jej ironią w oczach.
- Wybierz coś z szafy, jest zimno. - Była to prawda. Lato, którego juź w sumie nie było widać, zamieniło się w wietrzystę zawieruchę z okropną ppgodą. Na szczęście nie padało.
- Ty chyba żartujesz- spojrzała na mnie jsk na przybysza z kosmosu.
- Ubieraj, bo wyjdę na dupka, który dba tylko o siebie. - kiwnąłem na szafę. Ludzie na pewno zwróviliby uwagę na mężczyznę dobrze ubranego z dygoczącą kobietą u boku, w sumie wampiry też by gadały. W Hayley włączył się bunt. Bo przecież ona jest niezniszczalna i wogóle... Zacząłem jej mówić że musi, lecz nie dawała za swoje.
- Nie będę znowu ubierać twoich cióchow bo renatka będzie gadała!- wykrzyczała.
Nastała cisza, a mi zrobiło się ciężko na sercu,  a jednocześnie głupio.
- Dobra, jak chcesz. - Machnąłem ręką, i zacząłem poszukiwać kluczy od swojego Chevelle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz