Od Isaaca CD Rochelle

Miotały mną emocje. Twarz ojca ciągle pojawiała się przed twarzą, nękała mnie, mówiła że jestem sierotą. Widziałem naczynia lecące w moją stronę, a ja nie mogłem się przed nimi uchronić. Byłem bezsilny. Zamknięcie oczu było dla mnie koszmarem, a sen... Wolałbym umrzeć. Jedyne wytchnienie dawał mi ból. To on pozwalał opanować w sobie złość, chęć zabicia ojca,  rozszarpania go, choć i tak nie żyje. Bruzdę, jaką zostawiła we mnie przeszłość, nie da się zaszyć ani wyleczyć, ona po prostu będzie. Do końca mojego istnienia.
-Miłej śmierci - zdążylem usłyszeć przez natłok myśli. Chwilę zajeło mi zrozumienie, co dziewczyna powiedziała, lecz już po chwili znikneła, a ja poczułem delikatną woń psa. Przemiemiła się. Zapewne by szybciej być w domu. Nie widziałem sensu jej goni?. Wolałem być sam. Osunąłem się po ścianie i głęboko odetchnąłem. Było.już późno, zbliżała się północ, a ja siedziałem na środku ciemnej uliczki jak bezdomny. Prawie usypiałem, oczy mi się zamykały. Do momentu gdy usłyszałem warknięcie. Spłoszony rozejrzałem się dookoła lecz nikogo nie było. Dla pewności skupiłem się i przemieniłem w wilka. Wiedziałem, że może być to niebezpoeczne dla mnie jak i innych, ale czułem się bezpieczniejszy jako monstrum. Nagle, zza rogu wyskoczył na mnie większy odemnie wilk. Miał żółte, idenczynie jak ja oczy i był kluczocxarny z kilkoma pasmami siwych włosów. Tylko tyle zdążyłem zauważyc gdy żucił się na mnie. Chwycił za kark, i mocno potrząsnął, próbował zabić. Drapłem go w gardło, i gdy mnie puścił zaczłlem.uciekać. Walka nie miała sensu, był silniejszy. Gorączkowo szukałem miejsca do które mógóbym.pobiec aż poczułem.znajomy mi już zapach. Jak ścieżka, zaprowadził mnie pod drzwi bloku. Wpadłem na schody zmieniajac się w człowieka i ruszyłem.czym.prędzej robiac wielkie kroki. Gdy dopadłem.drzwi mieszkania nieznajomej  zacxąlem s nie mocno uderzać modlłc sią, by otworzyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz