Od Renesme - c.d Sebastian

W jego oczach widać było gniew i chęć krwi. Patrzyłam na niego normalnie.
- I myślisz, że mnie to wystraszy?
- Zamknij się! - syknął - zabiję Cię... zabiję...
- Zachowujesz się jak psychopata - kucnęłam i prześlizgnęłam się pod nim - i nie umiesz podstaw - zaparował na mnie, ale uniknęłam ataku i skoczyłam na niego i objęłam nogami na szyi.
- Skręcę ci kark jak się ruszysz - zaśmiałam się - pół demon a tępy jak drewniak.
- Nie nazywaj mnie tak! - wkurzył się i mnie zepchnął. Zaatakował mieczem w moją klatkę piersiową bezskutecznie. Przeturlałam się na inny punkt i go kopnęłam tam, gdzie słońce nie dochodzi. Upadł na kolana.
- Jak ty to robisz...? - popatrzył na mnie gniewnym wzrokiem. Podałam mu rękę.
- Widzisz przed sobą kogoś, kto żył z łowcami, walczył z demonami i zakładał pułapki na takich jak ty. Krótko mówiąc jestem Renesme. Jak pewnie już wiesz.
- Nikt mnie nie pokonał.
- Więc jestem godnym dla Ciebie przeciwnikiem - odwróciłam się od niego - przepraszam za tamtą akcję, ale też mnie szlag trafił.
- P...przepraszasz?! I myślisz, że to coś zdziała?!
- Nie - odwróciłam się w jego stronę, a jego mina była niezrozumiała - tylko przeprosiłam. A jak chcesz mnie zabić... - rozłożyłam ręce - to to zrób. I tak straciłam rodzinę - patrzyłam na niego nie żartując - masz ochotę mnie zabić. Chcesz udowodnić, że nie masz sobie równych, że kobieta Cię nie położyła na łopatki. Ale wiesz... czasami, by komuś zaimponować trzeba stoczyć nie jedną walkę. Więc... jak ci nie zaimponowałam zabij mnie. A jeśli zaimponowałam. Zabij mnie, albo wybacz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz