Od Lzzy - C.D Nathaniela

Bardzo mnie cieszyło, że mogłam polować z taką osobą jak Nathaniel.
Tylko z moim parabatai czułam tą synchronizację podczas walki, zadawania ciosów...
Rozmyślając o polowaniu, weszłam pod prysznic by zmyć z siebie odór demonów. Strasznie waliły zgniłym jajem. Zaśmiałam się do siebie z tego porównania. Wyglądam jak siedem nieszczęść po tych polowaniach.
Ubierając się do spania, zauważyłam rozcięcie na nodze i wielki siniak. Jednak coś tam wyniosłam z tego prócz śmierdzącego odoru.
Teraz na parę dni muszę przystopować, by Maryse mnie w ogóle kiedykolwiek jeszcze puściła do demonów.. Schowalam broń tam gdzie zawsze i położyłam się spać.
Biegłam po lesie, a za mną sunął arcy demon.
-Castio uciekaj-krzyczałam do mojego parabatai, chcąc go uchronić przed maszyną do zabijania.
Potwór zasyczał z wściekłości, gdy przecielam go batem. Ryknął, pozbawiając mnie tlenu.
Castio recytując biblię zakradł się za niego i rzucił sztylet.
Demon zaczął znikać. Castio chcial się odsunąć, lecz nie zdążył .
Demon zabrak go ze sobą.
-Castio!
Obudziłam się z krzykiem na ustach, rzucając w pościeli.
Oddychalam szybko, jak po maratonie.
Był juz ranek. Slonce juz wzeszło ponad horyzont.
Ubralam się, bojąc się zasnąć ponownie.
Castio. Ile bym dała żeby do mnie wrócił.
Wyszlam na dwór. Zamierzałam trochę pobiegać.
Włożyłam odpowiedni strój. I wyszłam z pokoju. Na korytarzach paniwala cisza. Większość spala jeszcze. Cicho wyszlam na zewnątrz i wpadłam na kogoś.
-auc-jęknęłam podnosząc się z ziemi.

(Nathaniel?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz