Od Sebastiana CD Soray

-Mrocznie- spojrzałem spod byka, na stroszącą się jak kot przed psem dziewczynę. Wyglądała zabawnie. Gdy tylko usłyszała moje słowa, zmarszczyła brwi i usilnie próbowała znaleść w myślach jakąś suchą ripostę. Lecz nie dałem jej myśleć.
- Lepiej mi powiedz co robisz ma moim terytorium? - Podniosłem jedną brew. Zawiał wiatr, rozwiewając nam włosu, subtelnie z nimi tańcxąc.
- Z tego co wiem okolice Brooklynu nie mają jakiś terytoriów - skrzywiła się. W sumie racja, przechodzą tędy przechodni ale owq dziewczyna nie wydawała mi się normalna. Wyczuwałem już z daleka krew nefilim. Pchnąłem ją lekko w tył, a sam.oparłem się o drzewo, stojące po prawej stronie. Chyba to była sosna.
-po co się tu kręcisz?- zmieniłem.głos na prawie że warknięcie. Nocni łowcy tu nie są mile widziani, a bynajmniej przezemnie.
-Więc? - Ponagliłem po chwili ciszy.
-Po co tu jestes?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz