Od Raphaela CD Hayley

Spojrzałem na Hayley. Widziałem jak przez mgłę, lecz nie trudno było zauważyć usilną powagę dziewczyny. Przeczesałem włosy, a kilka kosmyków uwoliło się z pasma i opadło mi na czoło. Głęboko westchnąłem. Czułem pustkę, bolącą pustkę, jakby ktoś wyrwał mi serce. Wszystko mnie bolało, a każdy oddech sprawiał cierpienie. Jęknąłem dość głośno, przez co dziewczyna lekko się spieła. Czułem to po zaciskanej dłoni na pościeli. Przemierzyłem wzrokiem cały pokój próbując odzyskać dobry wzrok.
- To jak?- Hayley chrypneła, wbijając wzrok w lewy profil mojej twarzy. Wychyliłem kolejną szklankę i podstawiłem dziewczynie, by nalała kolejną. Oczy dawały coraz bardziej we znaki. Szczypały i piekły jednocześnie. Były przekrwione.
-Umarła, by nas chronić - zacząłem, cichym, prawie szepczącym głosem.
Czułem że ledwo mogę oddychać, a z każdym słowem dusiłem się przez gulę w gardle. Dziewczyna zmarszczyła brwi, zapewne w myśli śmiejąc się z tego.
- Chronić mnie - wychyliłem kolejną szklankę alkoholu.
- Jak to się stało?- usłyszałem brzdęknięcue butelki o szklankę - kolejne promile.
- Wydała się Koranowi. - Jęknąłem.
Było mi ciężko, ból który czułem niszczyl mnie. Już po chwili wszystko zaczeło się rozmazywać. Zmarszczyćem bwi i gwałtownie wstałem. Tyle wiedzieć jej starczy. Zresztą. Po co ja jej to mówie? Nie potrzebuję się spowiadać. Chwiejnym od promili krokiem, podszedlem do duzej etnarzerki i wyciagnałem zza szyby ulubione whiskey. Otworzyłem kurek i zucilem go w kąt, zaczynając pić z gwinta. Moje ciało było nasycone alkoholem, a ja zacząłem mieć dziwne schizy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz