Od Cole'a do Ariki (CD)

W snach, ciągle widziałem to co zrobiłem. Zabiłem. Zabiłem Marcusa, tego który właściwie mnie wychował. Chciałem otworzyć oczy, jednak nie mogłem. Coś nie pozwalało mi, na wybudzenie się z tego koszmaru. Nagle przed oczami stanęła mi Arika. Uspokoiłem się, w miarę możliwości i patrzyłem. Zawsze była ze mną, broniła mnie przed Jace'm, narażała się na to, że gniew jakim chłopak darzył mnie, zwróci się na nią. Poczułem czyjąś obecność. Dotyk ciepłej, dłoni na czole. Powoli otworzyłem oczy, i dostrzegłem ją. Arika. Znów była, ze mną. Nawet tu.
-Jesteś -mój głos, był ochrypnięty. Bolało mnie, gardło a gdy chciałem się, podnieść syknąłem z bólu. Dziewczyna, delikatnie popchnęła mnie, z powrotem na poduszkę.
-Oczywiście że, jestem. A czego, się spodziewałeś? -zapytała. Spojrzałem jej, w oczy i dostrzegłem w nich blask. Uśmiechnąłem się, i wetknąłem kosmyk włosów dziewczyny, za ucho.
-Powinnaś, odpocząć. -znów się poruszyłem, znów ból, zacisnąłem zęby. Arika, patrzyła na mnie. -Posłuchaj, wiem że to co ci powiedziałem, to tylko to co ja czuję. Nie zmuszę, cię do niczego. Ale nie dam, rady być twoim przyjacielem. Bardzo bym chciał, ale to co do ciebie czuję jest zbyt silne. Jeśli powiesz, mi teraz że nie czujesz do mnie nic, pogodzę się z tym. Pogodzę, i odejdę. Ale to nie zmieni moich uczuć -dodałem z zamkniętymi oczami. Dziewczyna milczała. Westchnąłem, i otworzyłem oczy. Patrzyłem na ścianę, nie chcąc krępować dziewczyny swoim spojrzeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz