Od Ariki do Cole'a (CD)

Stałam na korytarzu przed izbą chorych po raz kolejny w przeciągu tygodnia. To raczej nie było zdrowe dla Cole'a, że cały czas tutaj trafia. Usiadłam na podłodze, dopiero teraz czując znużenie po dzisiejszych wydarzeniach. Oparłam się plecami o ścianę i odchyliłam głowę do tyłu. Czułam zmęczenie rozchodzące się po całym moim czasie. Zaczęłam powili zasypiać, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. Szybko otworzyłam oczy i wstałam. Okazało się, ze to czterej Cisi Bracia weszli do pomieszczenia. Zaczęłam się niepokoić. Czy wszystko w porządku z Cole'em? Nic mu nie jest? Chciałam się czegoś dowiedzieć, ale Cisi Bracia nie pozwalali mi wejść do środka. Znowu. Miałam wrażenie, że mam déjà vu. Zaczęłam nerwowo chodzić przed drzwiami. Z każdą minutą denerwowałam się coraz bardziej.
Dopiero po jakiejś godzinie pozwolili mi do niego wejść. Tylko on tutaj był, więc od razu do niego podeszłam. Spał. Jednak niespokojnie. Jego oddech był nierówny, a klatka piersiowa unosiła się szybko i opadała. Lekko drżał. Obawiałam się o niego.
- Nic mu nie będzie? - spytałam Brata Jeremiasza.
Jego stan jest stabilny - odpowiedział, po czym bezszelestnie wyszedł.
Muszę przyznać, że aż mi ciarki po plecach przeszły. Zawsze czułam się jakoś dziwnie nieswojo w obecności Cichych Braci.
Odetchnęłam dla uspokojenia i tak, jak poprzednio, usiadłam w fotelu obok jego łóżka, czekając, aż się obudzi.

<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz