Od Renesme - c.d Raphael

Gdy wyszedł oparłam się o oparcie łóżka ściskając kołdrę. Moje nadgarski były poranione, a regenerowały się bardzo wolno... musiały być czymś nasiąknięte. Wzięłam jakieś bandaże i zabandażowałam sobie ręce. Aż tak nie piekło jak przed chwilą. Wyjęłam spinkę mojej mamy z kieszeni i wpięłam we włosy. Walczyłam ze snem, ale w końcu usnęłam.
Obudziłam się parę godzin przed zmrokiem. Czułam się lepiej... nadgarstki nadal mnie piekły, ale czułam się na siłach. Wstałam na nogi i podeszłam na balkon. Księżyc był prawie w pełni, lekki wiatr powiewał moje włosy odsłaniając moje lewe, o mało co nie ślepe, białe oko... Zamknęłam oczy i dałam się ponieść fantazji. Odprężyłam się... zrelaksowałam czując jak wiatr mnie pieści...
- Widzę, że już ci lepiej - odparł Raphael opierając się o werandę drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz